art. by Snow-Body Imię: Galaxy Wiek: 7 lat Płeć: samica Ranga: Omega Stanowisko: mag wojenny Głos: Evanescence - Cechy charakteru: Galaxy to tajemnicza wadera. Raczej typ samotniczki. Jest bardzo nieufna. Nie akceptuje siebie. Jest takim jakby mutantem. Mówią to jej byli "przyjaciele" i rodzina. Ona sama tak uważa. Jest to jednakże... prawda. Ma też inną wadę - kłamie. Kłamie, że jest szczęśliwa. Kłamie, że się cieszy. Kłamie, że nic jej nie jest. Ona cierpi... Nie chce się jednak do tego przyznać. Cechy fizyczne: Zwinność to jej główna cecha fizyczna. Jest też dość szybka. Dobrze pływa. Co do siły... raczej średnio. Waderę może powalić, ale basiorowi nie da rady. Aparycja: Sierść Galaxy jest czarno-biała. Na karku z jej futra tworzy się obraz oka. Ma czarny ogon, na którym jest mnóstwo oczu. W każdym z nich widać inny zakątek galaktyki. W jej czole widnieje tzw. kamień kocie oko. Nad jej oczyma są cztery niebieskie kryształki. Oczy wadery są czerwone i mają niebieskie tęczówki z wąskimi źrenicami. ★ Żywioł: Iluzja Moce: - teleportacja - tworzenie różnorodnych iluzji - tworzenie portali między planetami i gwiazdami - przenikanie przez ściany - "wchodzenie" do snów Rodzina: Wszyscy ją zdradzili, opuścili, wyśmiali... Nie lubi o nich mówić. Partner: Szuka, ale... kto by pokochał takiego mutanta? Potomstwo: brak Przyjaciele: Nie ma... ★ Lubi: samotność, ciemność, krew Nie lubi: rasizmu itp. Towarzysz: brak Inwentarz: brak Jaskinia: nr 4 Historia: Galaxy już od urodzenia była inna niż wszystkie wilki. Właśnie przez to często była wyśmiewana. Rodzina także ją dyskryminowała. W końcu postanowili się jej pozbyć. Gdy miała pół roku zaprowadzili ją w nieznane jej dotąd tereny i porzucili. Waderka nawet nie próbowała wrócić. Błąkała się przez kilka lat. Spotykała różne watahy, ale żadna z nich nie chciała u siebie takiego potwora. W końcu po siedmiu latach trafiła tu. Inne zdjęcia: --- Kontakt: Kaja0 |
wtorek, 30 czerwca 2015
Galaxy - mag wojenny
Avygro - Zwiadowca
★
art. by Tatchit |
Imię: Avygro
Wiek: 6 lat
Płeć: samica
Ranga: Omega
Stanowisko: Zwiadowca
Głos: Indila
Cechy charakteru: Avygro ma swoje życie za jedną wielką pomyłkę; traktuje siebie jak śmiecia, jest przyzwyczajona do pomiatania nią i wydawania jej rozkazów. Jest niesamowicie nieśmiała, brak jej odwagi a każdego wilka - większego, czy równego jej traktuje jak potencjalne zagrożenie. Niemalże natychmiast podporządkowuje się osobie, której zostanie 'przekazana'. Pozwala wydzielać sobie polecenia, posyłać ją do każdej roboty, byleby utrzymać się jakoś na chudych łapach. Ma w sobie wiele empatii, naturalnego dobra i chęci pomagania innym, jednak jej samoocena, maluje się w najgorszych barwach; według niej samej zasługuje tylko na to, aby posprzątać po kolacji. Nie ma na tyle sił, aby się przeciwstawić, aby zawalczyć o swoje życie i pozycje społeczną. Każdego dnia, po nieprzespanej nocy, pełnej obaw, iż ktoś znów ją odwiedzi, gdy spostrzega swoje odbicie ma ochotę zwymiotować z obrzydzenia; widzi w sobie samą brzydotę, śmiecia, którego każdy może zmiętosić i kopnąć. Rzadko kiedy okazuje odczucia inne niż przerażenie i skrytość: obawia się, że każde jej słowo, każdy uśmiech i każde spojrzenie może zostać obrócone przeciwko niej. Bardzo ceni sobie chwile, kiedy może położyć się spać. Dopiero wtedy żyje. Najcudowniejsze sny są dla niej rzadkością lecz to właśnie sny ceni sobie najbardziej - uwalnia wyobraźnię, może marzyć bez obaw, że ktoś skrzywdzi ją i zabierze z najcudowniejszego świata do jakiego trafia pod osłoną nocy. Uwielbia pomagać innym, szuka osoby, która jej potrzebuje: gdyby nie możliwość pomagania innym Avy już dawno straciłaby wiarę w siebie. Od małego wyznawała zasadę "Dając dobro, możesz mieć pewność, iż powróci ono do ciebie" i to właśnie nią kieruje się w życiu. Problem w tym, że ona nie potrafi powiedzieć NIE, nie jest w stanie sprzeciwić się w obawie przed krzywdą. Docenia chwile, w których może po prostu ułożyć się w miękkiej trawie i wpatrzona w chmury może puścić wodze fantazji: dopiero wtedy jej życie nabiera kolorów. Tak... marzenia to wszystko, co jej pozostało.
Cechy fizyczne: Silna? A skąd. Avygro jest waderą wyjątkowo szczupłą, wątłą i niewielką, którą z łatwością można zranić a nawet zabić. Jej największym atutem są długie i ostre szpony, którymi z łatwością może rozedrzeć skórę. Posiada twardy budulec kości, dzięki czemu nie jest aż tak narażona na złamania. Jej ogromne uszy, nie dość, że dodają uroku tej pełnej gracji waderze, pozwalają jej również słyszeć dużo lepiej niż zwyczajne wilki oraz dużo szybciej schładzać organizm. Mimo posiadania silnie umięśnionych skrzydeł Avy nie umie się nimi posługiwać: nigdy nie miała zapewnionego odpowiedniego treningu, nie mówiąc o tym, że nie potrafi latać - choć bardzo by tego chciała. Ma o tyle szczęścia, że jej doskonale wyważony środek ciężkości oraz umiejętność balansu nie pozwalają jej się przewrócić, dzięki czemu nie zrobi z siebie przynajmniej pośmiewiska. Mimo tak chudych łap, są one długie i umięśnione co pozwala jej na szybki bieg, a opływowa sylwetka dodatkowo umożliwia jej zwiększanie prędkości: kiedy już się rozpędzi, bardzo trudno ją dogonić. Doskonale się wspina, co zawdzięcza hakowatym pazurom, o których już wspomniano. Nie najgorzej u niej z pływaniem, choć mogłoby być lepiej. Jest mistrzynią skradania, bardzo lubi polować, choć zwykle jej na to nie pozwalano, wmawiając, że taki sierściuch jak ona nie ma prawa zbliżać się do żywej zwierzyny.
Aparycja: Niewielka, szczupła wadera jaką jest Avygro posiada ciemnobrązowe, gęste futro, jasno zielone oczy oraz długie łapy i sporej wielkości uszy. Od barków przez spory fragment grzbietu jej sierść zastępują granatowe pióra odchodzące od pary dużych i silnych skrzydeł, których wadera nie potrafi obsługiwać. Posiada długi, brązowy ogon z kasztanowym wycięciem.
★
Żywioł: Muzyka, Elektryczność
Moce: - Rażenie przeciwnika ładunkami elektrycznymi
- Wykorzystywanie energii z błyskawic
- Śpiew na tonach różnej częstotliwości (nie wie, że to moc)
- Ogłuszanie przeciwnika za pomocą mocy Dźwięku
- Reszta pozostaje nieodkryta
- Wykorzystywanie energii z błyskawic
- Śpiew na tonach różnej częstotliwości (nie wie, że to moc)
- Ogłuszanie przeciwnika za pomocą mocy Dźwięku
- Reszta pozostaje nieodkryta
Rodzina: Niema pojęcia o swojej rodzinie
Partner: Nie wie, czy on to zaakceptuje...
Potomstwo: -
Przyjaciele: Chciałaby znaleźć
★
Lubi: Śnić, marzyć, biegać, wypoczywać, polować, przebywać z osobami, które nią nie pomiatają
Nie lubi: krzywdy, braku snu, rozkazów, bicia, zbytniej bliskości basiorów, krzyku
Towarzysz: -
Inwentarz: -
Jaskinia: nr 10
Historia: Zostanie opowiedziana w nadchodzących opowiadaniach [dziękuję za cierpliwość]
Inne zdjęcia: -
Kontakt: andziakkx@vp.pl [brak konta na Hwrs]
Kontakt: andziakkx@vp.pl [brak konta na Hwrs]
Dop. Adm.
Profil Twojej wadery jest naprawdę piękny, z niecierpliwością czekamy na opowiadania Twojego autorstwa.
poniedziałek, 29 czerwca 2015
Od Hakima CD. Lokiego
Loki warknął cicho i wbił we mnie swój morderczy wzrok. Byłem prawie pewien, że zaraz rzuci się do mojego gardła i spróbuje mnie zabić, na szczęście jednak pomyliłem się, a wilczur po prostu prychnął ze złośliwym uśmieszkiem na pysku i przeszedł obok mnie, smerając mnie ogonem po pysku. Kichnąłem prawie natychmiast i w tym samym czasie odskoczyłem do tyłu z miną, jak gdybym usłyszał coś bardzo dziwnego.
- Nie rób tak, bo pomyślę, że mnie podrywasz - udałem śmiertelnie poważnego, ale mój własny tekst tak mnie rozwalił, że po chwili po prostu wybuchnąłem głośnym, maniakalnym śmiechem.
- Zamknij się, Hakim! - Loki zrobił krok w moją stronę, warcząc przez mocno zaciśnięte zęby. Ja natomiast nie przestawałem się śmiać. Brzuch mnie zaczął boleć, a w płucach powoli brakowało powietrza. - Nie żartuję sobie, kretynie! Zamknij się albo rozszarpię ci gardło!
- Spróbuj - wykrzyczałem przez śmiech. Odrzuciłem bażanta i zająca na bok. Przybrałem pozycję bojową, pochylając przednią część ciała.
- Mnie dwa razy nie musisz powtarzać - bez dalszych rozmów rzucił się na mnie. Turlaliśmy się w dół górskiej ścieżki, drapiąc się i gryząc. Oberwałem w ucho, ale w zamian podrapałem Lokiego po pysku i to całkiem mocno. Zatrzymaliśmy się dopiero przed moją jaskinią, z której spoglądały zdumione pysku towarzyszy naszych. Ale my nie przestawaliśmy się gryźć - lataliśmy za sobą jak jakieś wściekłe, chore umysłowo dzieci. Ayoko starała się nas rozdzielić, wbiegając pomiędzy nasze jadaczki - niewiele to dało. A raczej NIC.
- Dosyć! - rozbrzmiał nagle potężny głos. Zatrzymałem się i spojrzałem w górę, skąd się sturlałem razem z Lokim. Na szczycie ścieżki stał Below z dumnie wyprostowaną piersią. Obok niego po chwili podeszła moja siostra i we dwójkę ruszyli w dół do nas. - Szajba wam odbiła? - warknął Alfa, gdy już stanął przy nas.
- Hakim, czemu ty się nigdy nie dogadujesz z innymi? - westchnęła moja siostra, stając obok mnie. Odtrąciłem ją ogonem.
- Nieważne. Znajdźcie sobie zająca, jest gdzieś na górze - rzuciłem do Below'a i odwróciłem się w stronę swojej jaskini.
- Haki... - Vino próbowała mnie zatrzymać, ale to ją ktoś powstrzymał. Nie wiem kto, nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Miałem dosyć tej całej zgrai, wolałem chwilę posiedzieć sam i przemyśleć, czy na niskiej pozycji jestem szczęśliwy. Odpowiedź była oczywista, ale czasem dobrze jest się pozastanawiać, byleby nie zacząć rozmyślać o jeszcze gorszych i bardziej depresyjnych sprawach...
<ktoś?>
- Nie rób tak, bo pomyślę, że mnie podrywasz - udałem śmiertelnie poważnego, ale mój własny tekst tak mnie rozwalił, że po chwili po prostu wybuchnąłem głośnym, maniakalnym śmiechem.
- Zamknij się, Hakim! - Loki zrobił krok w moją stronę, warcząc przez mocno zaciśnięte zęby. Ja natomiast nie przestawałem się śmiać. Brzuch mnie zaczął boleć, a w płucach powoli brakowało powietrza. - Nie żartuję sobie, kretynie! Zamknij się albo rozszarpię ci gardło!
- Spróbuj - wykrzyczałem przez śmiech. Odrzuciłem bażanta i zająca na bok. Przybrałem pozycję bojową, pochylając przednią część ciała.
- Mnie dwa razy nie musisz powtarzać - bez dalszych rozmów rzucił się na mnie. Turlaliśmy się w dół górskiej ścieżki, drapiąc się i gryząc. Oberwałem w ucho, ale w zamian podrapałem Lokiego po pysku i to całkiem mocno. Zatrzymaliśmy się dopiero przed moją jaskinią, z której spoglądały zdumione pysku towarzyszy naszych. Ale my nie przestawaliśmy się gryźć - lataliśmy za sobą jak jakieś wściekłe, chore umysłowo dzieci. Ayoko starała się nas rozdzielić, wbiegając pomiędzy nasze jadaczki - niewiele to dało. A raczej NIC.
- Dosyć! - rozbrzmiał nagle potężny głos. Zatrzymałem się i spojrzałem w górę, skąd się sturlałem razem z Lokim. Na szczycie ścieżki stał Below z dumnie wyprostowaną piersią. Obok niego po chwili podeszła moja siostra i we dwójkę ruszyli w dół do nas. - Szajba wam odbiła? - warknął Alfa, gdy już stanął przy nas.
- Hakim, czemu ty się nigdy nie dogadujesz z innymi? - westchnęła moja siostra, stając obok mnie. Odtrąciłem ją ogonem.
- Nieważne. Znajdźcie sobie zająca, jest gdzieś na górze - rzuciłem do Below'a i odwróciłem się w stronę swojej jaskini.
- Haki... - Vino próbowała mnie zatrzymać, ale to ją ktoś powstrzymał. Nie wiem kto, nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Miałem dosyć tej całej zgrai, wolałem chwilę posiedzieć sam i przemyśleć, czy na niskiej pozycji jestem szczęśliwy. Odpowiedź była oczywista, ale czasem dobrze jest się pozastanawiać, byleby nie zacząć rozmyślać o jeszcze gorszych i bardziej depresyjnych sprawach...
<ktoś?>
Od Lokiego - C.D historii Hakima
Jedno z najbardziej beznadziejnych uczuć nawiedzało mnie wtedy, kiedy myślałem o moim bracie.
Teoretycznie rzecz biorąc, taka sytuacja nie powinna się nadarzać. Mimo chwilowego rozejmu miedzy nami, nadal obdarzałem Thora szczerą nienawiścią, i obwiniałem go o wszelkie nieszczęścia, które na mnie spadły; łącznie z wylądowaniem w tym rejonie, gdzie z braku orientacji w terenie musiałem dołączyć do stada pełnego szajbusów. Stado nie było duże, zapewne z powodu trudnego do ogarnięcia terenu, po którym mało kto chodził, a mimo to kilka wilków łatwo było obdarzyć krytyką.
Sam Alfa, jak wiadomo - istota święta - nie należał do najgorszych. Miał w sobie coś takiego, co jasno przypominało o zasadzie darzenia szacunkiem osób wyższej rangi. Druga po nim, Beta watahy, wyglądała groźnie, choć było to złudne wrażenie. Ot, typowa maska jaką przyjmuje nie jeden wilk. W pewnym stopniu intrygowała mnie jej osobowość, przez co coraz częściej rozważałem nad rozpoczęciem znajomości. Ayoko natomiast, stanowiła osobę o zdrowym rozsądku jednakże chyba dla wszystkich była chodzącą tajemnicą, znikała na całe dnie, zamykając się pod kloszem. I jeszcze ten Wilczy Lis, jak zdołałem go nazwać. Spring nie należy do watahy. Jest kimś w rodzaju chodzącego podnóżka, który z wielką chęcią każdemu pomoże... i każdego powkurza.
Ciągle biega za przybraną matką, która stanowi dla niego jedyną ostoję w tym jakże dziwnym świecie: tak się składa, że to rozumiałem doskonale.
Nasza Szamanka... była istotą piękną. Widziałem w niej ścisłe powiązanie z moim domem, kosmosem i wszystkim, co rozpoczyna się tam, gdzie dla wielu coś się kończy. Często jednak pogrążałem się w rozmyślaniach o moim bracie, do którego zaraz dojdę, zamiast zająć się porządnym poznawaniem tutejszych wilków.
Następnym w kolejce był Hakim - niby taki chojrak, ale jednak z jakiegoś powodu, to jego siostra została Betą. Miałem szczerą ochotę, wyperswadować mu te jego wszędobylskie uwagi. Nie wiem, za kogo on się ma, ale jeśli sądzi, że może być ważniejszy ode...
I właśnie wtedy stanął naprzeciwko mnie. Wredny uśmieszek tlił się na jego pysku, kiedy wdrapując się na wzgórze przesłonił mnie swym cieniem. Cofnąłem się o krok, wychodząc z pola nagłej ciemności, jaką narzucił. Stojąc wyprostowany, mogłem konkurować z jego wzrostem, i nie urywam - było to przyjemne. W płonących żywą czerwienią oczach Hakima, kryło się coś niepokojącego, jednakże w takiej konfrontacji nie mogłem pozwolić sobie na okazanie choćby chwili zwątpienia.
- Wypadałoby powiedzieć ci cześć, ale to wymaga zbyt wiele wysiłku... - wyrzucił te słowa niezwykle powoli, celowo usiłując mnie zdenerwować.
- Postaram się być mądrzejszy od ciebie i nie odpowiedzieć na tą paskudną uwagę - odparłem z cichym chrząknięciem po czym zadarłem pysk ku górze, z lekka mrużąc oczy
- Oj, Loki... czyżby nasza księżniczka poczuła się urażona? - przywołał maślane spojrzenie i ugiął łapy, jakby faktycznie obchodziły go moje emocje.
- Takich sztuczek próbuj na moim bracie, Hakim. - burknąłem nie zmieniając pozycji
- Ah, no tak, zapomniałem, że to blondynki są bardziej podatne na obrazy... - delikatnie uniósł łopatki, w geście typowego 'wzruszania ramionami' - nie widziałeś tu kogoś, o bardziej pożytecznym działaniu w tej watasze?
I w tym momencie, musiałem z całych sił powstrzymywać się, przed nagłym wybuchem agresji.
< Hakim? Nie ma to jak kłótnia o poranku, nieprawdaż? >
sobota, 27 czerwca 2015
Od Silence'a - C.D Historii Universe
Westchnąłem ciężko i podniosłem swoje zmęczone ciało . Wywar przygotowany przez waderę dodał mi trochę sił , ale wiedziałem , że nie starczy mi to na wiele . Przeszedłem obok owej wilczycy i usiadłem około pięciu metrów dalej .
-Dlaczego siedzisz tak daleko ? Stało się coś ?
W odpowiedzi wyjąłem prowizorycznego papierosa oraz krzesiwo . Użycie krzesiwa spowodowało wydostanie się kilkunastu iskierek co skutkowało zapaleniem się suchego tytoniu . Wziąłem głęboki wdech zaciągając się dymem . Po chwili wypuściłem go a on delikatnie spowił moje futro .
-Mogło by Ci to przeszkadzać . Dlatego wolę zachować pewien dystans . Nad czym tak myślałaś ?
-O innych którzy żyją w tej watasze , a z resztą nie ważne .
W pewnej chwili poczułem silny ból głowy . W jednej sekundzie poczułem jak w moim pysku zbiera się czarna maź . Odwróciłem łeb i wyplułem ją .
-Nic Ci nie jest ?
-Nie , inny ja dobija się do głosu .
-Inny ty ? - Zapytała wyraźnie zdziwiona wadera .
-A no tak , nie mówiłem Tobie o tym co siedzi we mnie . W dużym skrócie : Mam w sobie dwie osoby . Tego normalnego wilka który wciąż żyje wydarzeniami które miały miejsce przed atakiem na naszą watahę . Druga część mnie to ... nazwę ją duszą która pała żądzą zemsty na każdym kogo zobaczy . W tym momencie zaczął dobijać się do głosu ten zły ... - Moją wypowiedź przerwała kolejna fala czarnej mazi . - Ale nie wiem dlaczego jeszcze się nie " ujawnił " .
-Może dlatego , że ze mną rozmawiasz ...
-On nie reaguje na osoby obok mnie . A przynajmniej nie reagował .
Nastała chwila niezręcznej ciszy . Nie lubi takich sytuacji . Albo jest cicho od początku albo rozmowa powinna się toczyć dalej .
-Wybacz , że Cię o to proszę ... - Przerwałem wduszając końcówkę papierosa w kamień po czym wyrzucając resztkę do ogniska - Ale czy mogła byś być przy mojej rozmowie z alfą ?
-A po co Ci to ?
-Bo to tobie jako pierwszej opowiedziałem moją historię ... poza tym po prostu nie chcę być tam sam .
Widziałem , że nie za bardzo podoba Jej się moja prośba . Universe przez kilka sekund patrzyła mnie wzrokiem karcącym . Po chwili zmienił się spojrzenie pełne politowania .
< Universe ? Przepraszam ale cierpię na brak weny ... >
-Dlaczego siedzisz tak daleko ? Stało się coś ?
W odpowiedzi wyjąłem prowizorycznego papierosa oraz krzesiwo . Użycie krzesiwa spowodowało wydostanie się kilkunastu iskierek co skutkowało zapaleniem się suchego tytoniu . Wziąłem głęboki wdech zaciągając się dymem . Po chwili wypuściłem go a on delikatnie spowił moje futro .
-Mogło by Ci to przeszkadzać . Dlatego wolę zachować pewien dystans . Nad czym tak myślałaś ?
-O innych którzy żyją w tej watasze , a z resztą nie ważne .
W pewnej chwili poczułem silny ból głowy . W jednej sekundzie poczułem jak w moim pysku zbiera się czarna maź . Odwróciłem łeb i wyplułem ją .
-Nic Ci nie jest ?
-Nie , inny ja dobija się do głosu .
-Inny ty ? - Zapytała wyraźnie zdziwiona wadera .
-A no tak , nie mówiłem Tobie o tym co siedzi we mnie . W dużym skrócie : Mam w sobie dwie osoby . Tego normalnego wilka który wciąż żyje wydarzeniami które miały miejsce przed atakiem na naszą watahę . Druga część mnie to ... nazwę ją duszą która pała żądzą zemsty na każdym kogo zobaczy . W tym momencie zaczął dobijać się do głosu ten zły ... - Moją wypowiedź przerwała kolejna fala czarnej mazi . - Ale nie wiem dlaczego jeszcze się nie " ujawnił " .
-Może dlatego , że ze mną rozmawiasz ...
-On nie reaguje na osoby obok mnie . A przynajmniej nie reagował .
Nastała chwila niezręcznej ciszy . Nie lubi takich sytuacji . Albo jest cicho od początku albo rozmowa powinna się toczyć dalej .
-Wybacz , że Cię o to proszę ... - Przerwałem wduszając końcówkę papierosa w kamień po czym wyrzucając resztkę do ogniska - Ale czy mogła byś być przy mojej rozmowie z alfą ?
-A po co Ci to ?
-Bo to tobie jako pierwszej opowiedziałem moją historię ... poza tym po prostu nie chcę być tam sam .
Widziałem , że nie za bardzo podoba Jej się moja prośba . Universe przez kilka sekund patrzyła mnie wzrokiem karcącym . Po chwili zmienił się spojrzenie pełne politowania .
< Universe ? Przepraszam ale cierpię na brak weny ... >
piątek, 26 czerwca 2015
Od Hakima
Sen nie przychodził. Ba! Oddalał się ode mnie; z każdą kolejną
sekundą przysłuchiwania się dźwiękowi spływającej ze skał wody coraz
mniej chciało mi się spać. Zawsze uważałem, że brak snu to coś w rodzaju
klątwy - konsekwencje pojawią się w najmniej oczekiwanym momencie,
wtedy zabraknie sił, a nawet chęci. Brak snu jest gorszy od braku
miłości. Nie żebym uznawał się za takiego, co to serce ma z lodu, nie,
nie. Nazywam to raczej realistycznym spojrzeniem na świat i moje
potrzeby - co jak co, ale do życia bardziej przydaje mi się oddychanie,
spanie i jedzenie, niż kochanie.
"Rozboli mnie głowa, jeśli zaraz czegoś nie zrobię" - pomyślałem w momencie, kiedy Ayoko zaczęła ruszać nogami, jakby w biegu, choć mało dynamicznie i bardzo mało prawdziwie. "Ci to mają szczęście, że mogą spać normalnie" - burknąłem w myślach i podniosłem się ze swojego - stosunkowo - wygodnego legowiska. Przeciągnąłem się, ziewnąłem głośno i zeskoczyłem ze skalnego podniesienia, na którego to krawędzi zażyczyłem sobie posłanie. Zażyczyłem, ale i tak musiałem sam je wykonać.
Zanim wyszedłem z jaskini, przystanąłem przed wyjściem i spojrzałem za siebie. Żaden z wilków się nie zbudził. Ruszyłem więc przed siebie, czując dziwnie silny głód. "Pora na polowanko" - oblizałem zęby, widząc oczyma wyobraźni smakowitą sarnę lub jelenia. Ostatnimi czasy trafiały mi się wyłącznie małe żyjątka - zające i młode dziki, nic poza tym. Niby wataha nieduża, a jednak wyżywienie takiej gromadki to nie lada zadanie; Alfa i moja siostra zwykle nie mają czasu, żeby pomóc, Ayoko siedzi przy swoich medycznych duperelach, a Loki... "Pf, nie będę z nim polować" - zaśmiałem się pogardliwie. Gdzieś na dnie duszy na pewno go lubiłem, o ile jego da się lubić, ale to co ujawniam, po prostu najbardziej mi odpowiada.
Na dworze panowała tej nocy przyjemna pogoda - nie ciepło, ale też nie zimno. W sam raz na udane polowanie. I co najważniejsze - syte polowanie.
Poczłapałem więc w stronę najbliższej niewielkiej leśnej polanki, na której to zazwyczaj wylegiwały się łanie i jelenie. Gdy dotarłem na miejsce, moim oczom ukazał się przygnębiający widok - zero dużej zdobyczy, jedynie trzy przechadzające się bażanty.
Rozejrzałem się. Nigdzie w pobliżu nie widać było niczego lepszego, nawet pojedynczego zająca. Postanowiłem więc nie marnować jakiejkolwiek okazji na posiłek, zwłaszcza że głód tej nocy był bardzo silny. Zgiąłem nogi aż do momentu, kiedy poczułem, jak brzuchem dotykam ziemi. Kamuflaż - jest, cisza - jest, element zaskoczenia - również.
Wszystko gotowe; podczołgałem się nieco bliżej do grupki ptaków. Namierzyłem największego i bez wahania rzuciłem się na barwnego ptaka. Chwyciłem zębami idealnie za ogon; sekunda później i w pysku zostałyby mi jedynie kolorowe pióra. Ale wyczucie czasu mam nie najgorsze, więc określiłem idealny moment, kiedy bażant zacząłby coś wyczuwać. "Za późno, ptasi móżdżku, haha!" - uśmiechnąłem się szeroko, kładąc się na ziemi. Ptak wciąż trzepotał skrzydłami, próbując się wyrwać, jednak nie miał najmniejszych szans przeciwko naciskowi moich łap. Oblizałem się i zadałem ostateczny cios, gwałtownym szarpnięciem zębów łamiąc bażantowi kark. Oskubałem kuraka z piór na piersi i przystąpiłem do posiłku. Niestety w połowie zaspokajania głodu coś, a raczej ktoś, przeszkodził mi.
- Hakim! Umawialiśmy się, że zanosimy jedzenie do spiżarni i jemy w jaskiniach - spomiędzy krzaków odezwał się bardzo znajomy mi głos. Z lasu po chwili wyszła moja siostra.
- Tak, też się cieszę, że cię widzę - mruknąłem, wyrywając kawałek mięsa spomiędzy prawie gołych już żeber. - Wybacz siostruniu, ale ja głodny jestem.
- Wiem. Ostatnimi czasy jesz więcej niż trzy wilki razem wzięte. Zadziwiasz mnie - Vino usiadła przede mną i zaczęła rozglądać się po polanie. - Dobre miejsce.
- Mhm - mruknąłem, nie przestając jeść.
- Hakim, słuchaj - zaczęła tym swoim tonem, za którym nie przepadam - przyszłam za tobą, bo chciałam porozmawiać na osobności.
- To brzmi źle - oderwałem się od posiłku i nawet spojrzałem na jej zmartwiony pysk.
- Wiesz, że nie mamy na razie zbyt wielu członków. Below twierdzi, że nie szkodzi, że poradzimy sobie ze wszystkim i ja w to wierzę. Ale ktoś musi jednak patrolować nasze tereny. Przynajmniej dopóki nie znajdą się zwiadowcy.
- Więc... Chcesz żebym to ja chodził po terytorium i sprawdzał granice? - zapytałem, od razu znając odpowiedź. Vino skinęła głową w odpowiedzi na pytanie. - A dlaczego ty tego nie zrobisz?
- Bo jestem Betą i mam własne zajęcia?
- No tak, przecież Below to kretyn i wcale sobie nie poradzi. Vino, ja mam już swoją fuchę. Nigdy nie pisałem się na sprawdzanie granic i odganianie intruzów - warknąłem, unosząc ciało do siadu.
- No tak, ale jak na polowaniu spotkasz kogoś, to trafia cię istna nerwica - zauważyła Vino, na co odpowiedziałem tylko przewrotem oczu.
- I to dodatkowy powód, dla którego nie mógłbym być zwiadowcą - pokręciłem głową.
- Proszę cię, Hakim. Tylko na kilka dni!
- Jesteś bardzo zdesperowana. Czy to nie Below powinien załatwiać takie poniżające sprawy? Damie nie przystoi zadawać się z plebsem - parsknąłem i ponownie przystąpiłem do posiłku.
- Hakim, czy ty nadal masz mi za złe, że jestem Betą, a ty Omegą?
- Może - wzruszyłem ramionami, przeżuwając kawałek mięsa. - Najadłem się nareszcie. No, to resztę możesz sobie wziąć do tej twojej SPIŻARNI. - Podniosłem się i ruszyłem w kierunku, z którego przyszła Vino.
- Dostarczanie pokarmu to TWOJE zadanie! - zawołała, odwracając się i odprowadzając mnie wzrokiem.
- Ale ja. jeszcze. idę. po ten pokarm. - Powiedziałem twardo, nie patrząc na siostrę. Zniknąłem w krzakach, lekko i zwinnie przemieszczając się pomiędzy kolczastymi gałęziami. "Ja? Zwiadowcą? Hah, chyba już nigdy byśmy intruzów na naszym terenie nie mieli" - pomyślałem, nie przestając węszyć.
Polowanie okazało się dosyć owocne. Aż dwa bażanty i duży zając. Może to nie sarna, ale lepsze to niż nic. Gdy przechodziłem obok jeziora Hokanie, słońce właśnie zaczynało się wychylać nad horyzont. Ciepłe promienie od razu dopadły mojej ciemnej sierści. Nie było to złe uczucie, ale niosąc w pysku dwa bażanty i na plecach zająca, musiałem dużo manewrować, żeby niczego nie upuścić, więc dodatkowo się rozgrzałem własnym skakaniem na rzecz utrzymania królika na plecach.
Wszedłem do swojej jaskini i rzuciłem jednego bażanta pod pysk Ayoko. Wilczyca, gdy tylko poczuła zapach krwi, natychmiast się obudziła i spojrzała na mnie ze zdumieniem w oczach. Nie pytała jednak o nic, po chwili po prostu przystąpiła do konsumpcji.
Ja natomiast wycofałem się z naszej jaskini i ruszyłem nieco w górę do jaskini Alfy i Bety.
<ktoś?>
"Rozboli mnie głowa, jeśli zaraz czegoś nie zrobię" - pomyślałem w momencie, kiedy Ayoko zaczęła ruszać nogami, jakby w biegu, choć mało dynamicznie i bardzo mało prawdziwie. "Ci to mają szczęście, że mogą spać normalnie" - burknąłem w myślach i podniosłem się ze swojego - stosunkowo - wygodnego legowiska. Przeciągnąłem się, ziewnąłem głośno i zeskoczyłem ze skalnego podniesienia, na którego to krawędzi zażyczyłem sobie posłanie. Zażyczyłem, ale i tak musiałem sam je wykonać.
Zanim wyszedłem z jaskini, przystanąłem przed wyjściem i spojrzałem za siebie. Żaden z wilków się nie zbudził. Ruszyłem więc przed siebie, czując dziwnie silny głód. "Pora na polowanko" - oblizałem zęby, widząc oczyma wyobraźni smakowitą sarnę lub jelenia. Ostatnimi czasy trafiały mi się wyłącznie małe żyjątka - zające i młode dziki, nic poza tym. Niby wataha nieduża, a jednak wyżywienie takiej gromadki to nie lada zadanie; Alfa i moja siostra zwykle nie mają czasu, żeby pomóc, Ayoko siedzi przy swoich medycznych duperelach, a Loki... "Pf, nie będę z nim polować" - zaśmiałem się pogardliwie. Gdzieś na dnie duszy na pewno go lubiłem, o ile jego da się lubić, ale to co ujawniam, po prostu najbardziej mi odpowiada.
Na dworze panowała tej nocy przyjemna pogoda - nie ciepło, ale też nie zimno. W sam raz na udane polowanie. I co najważniejsze - syte polowanie.
Poczłapałem więc w stronę najbliższej niewielkiej leśnej polanki, na której to zazwyczaj wylegiwały się łanie i jelenie. Gdy dotarłem na miejsce, moim oczom ukazał się przygnębiający widok - zero dużej zdobyczy, jedynie trzy przechadzające się bażanty.
Rozejrzałem się. Nigdzie w pobliżu nie widać było niczego lepszego, nawet pojedynczego zająca. Postanowiłem więc nie marnować jakiejkolwiek okazji na posiłek, zwłaszcza że głód tej nocy był bardzo silny. Zgiąłem nogi aż do momentu, kiedy poczułem, jak brzuchem dotykam ziemi. Kamuflaż - jest, cisza - jest, element zaskoczenia - również.
Wszystko gotowe; podczołgałem się nieco bliżej do grupki ptaków. Namierzyłem największego i bez wahania rzuciłem się na barwnego ptaka. Chwyciłem zębami idealnie za ogon; sekunda później i w pysku zostałyby mi jedynie kolorowe pióra. Ale wyczucie czasu mam nie najgorsze, więc określiłem idealny moment, kiedy bażant zacząłby coś wyczuwać. "Za późno, ptasi móżdżku, haha!" - uśmiechnąłem się szeroko, kładąc się na ziemi. Ptak wciąż trzepotał skrzydłami, próbując się wyrwać, jednak nie miał najmniejszych szans przeciwko naciskowi moich łap. Oblizałem się i zadałem ostateczny cios, gwałtownym szarpnięciem zębów łamiąc bażantowi kark. Oskubałem kuraka z piór na piersi i przystąpiłem do posiłku. Niestety w połowie zaspokajania głodu coś, a raczej ktoś, przeszkodził mi.
- Hakim! Umawialiśmy się, że zanosimy jedzenie do spiżarni i jemy w jaskiniach - spomiędzy krzaków odezwał się bardzo znajomy mi głos. Z lasu po chwili wyszła moja siostra.
- Tak, też się cieszę, że cię widzę - mruknąłem, wyrywając kawałek mięsa spomiędzy prawie gołych już żeber. - Wybacz siostruniu, ale ja głodny jestem.
- Wiem. Ostatnimi czasy jesz więcej niż trzy wilki razem wzięte. Zadziwiasz mnie - Vino usiadła przede mną i zaczęła rozglądać się po polanie. - Dobre miejsce.
- Mhm - mruknąłem, nie przestając jeść.
- Hakim, słuchaj - zaczęła tym swoim tonem, za którym nie przepadam - przyszłam za tobą, bo chciałam porozmawiać na osobności.
- To brzmi źle - oderwałem się od posiłku i nawet spojrzałem na jej zmartwiony pysk.
- Wiesz, że nie mamy na razie zbyt wielu członków. Below twierdzi, że nie szkodzi, że poradzimy sobie ze wszystkim i ja w to wierzę. Ale ktoś musi jednak patrolować nasze tereny. Przynajmniej dopóki nie znajdą się zwiadowcy.
- Więc... Chcesz żebym to ja chodził po terytorium i sprawdzał granice? - zapytałem, od razu znając odpowiedź. Vino skinęła głową w odpowiedzi na pytanie. - A dlaczego ty tego nie zrobisz?
- Bo jestem Betą i mam własne zajęcia?
- No tak, przecież Below to kretyn i wcale sobie nie poradzi. Vino, ja mam już swoją fuchę. Nigdy nie pisałem się na sprawdzanie granic i odganianie intruzów - warknąłem, unosząc ciało do siadu.
- No tak, ale jak na polowaniu spotkasz kogoś, to trafia cię istna nerwica - zauważyła Vino, na co odpowiedziałem tylko przewrotem oczu.
- I to dodatkowy powód, dla którego nie mógłbym być zwiadowcą - pokręciłem głową.
- Proszę cię, Hakim. Tylko na kilka dni!
- Jesteś bardzo zdesperowana. Czy to nie Below powinien załatwiać takie poniżające sprawy? Damie nie przystoi zadawać się z plebsem - parsknąłem i ponownie przystąpiłem do posiłku.
- Hakim, czy ty nadal masz mi za złe, że jestem Betą, a ty Omegą?
- Może - wzruszyłem ramionami, przeżuwając kawałek mięsa. - Najadłem się nareszcie. No, to resztę możesz sobie wziąć do tej twojej SPIŻARNI. - Podniosłem się i ruszyłem w kierunku, z którego przyszła Vino.
- Dostarczanie pokarmu to TWOJE zadanie! - zawołała, odwracając się i odprowadzając mnie wzrokiem.
- Ale ja. jeszcze. idę. po ten pokarm. - Powiedziałem twardo, nie patrząc na siostrę. Zniknąłem w krzakach, lekko i zwinnie przemieszczając się pomiędzy kolczastymi gałęziami. "Ja? Zwiadowcą? Hah, chyba już nigdy byśmy intruzów na naszym terenie nie mieli" - pomyślałem, nie przestając węszyć.
Polowanie okazało się dosyć owocne. Aż dwa bażanty i duży zając. Może to nie sarna, ale lepsze to niż nic. Gdy przechodziłem obok jeziora Hokanie, słońce właśnie zaczynało się wychylać nad horyzont. Ciepłe promienie od razu dopadły mojej ciemnej sierści. Nie było to złe uczucie, ale niosąc w pysku dwa bażanty i na plecach zająca, musiałem dużo manewrować, żeby niczego nie upuścić, więc dodatkowo się rozgrzałem własnym skakaniem na rzecz utrzymania królika na plecach.
Wszedłem do swojej jaskini i rzuciłem jednego bażanta pod pysk Ayoko. Wilczyca, gdy tylko poczuła zapach krwi, natychmiast się obudziła i spojrzała na mnie ze zdumieniem w oczach. Nie pytała jednak o nic, po chwili po prostu przystąpiła do konsumpcji.
Ja natomiast wycofałem się z naszej jaskini i ruszyłem nieco w górę do jaskini Alfy i Bety.
<ktoś?>
czwartek, 25 czerwca 2015
Od Universe - C.D Historii Silence'a
- Naprawdę przykro mi, że poniosłeś takie straty... - westchnęłam, dokładnie analizując słowa wilka - chciałabym ci pomóc, ale...
- Pomóc? Pomóc?! - wilczur zmarszczył brwi, a na jego pysk wstąpił oburzony wyraz - mnie już nie da się pomóc. Rozumiesz to?!
- Nie o to mi chodziło. - skinęłam głową - doskonale rozumiem, jak zraniony się czujesz, jednakże mówiłam o tej drugiej formie pomocy; cieszmy się, że nie jesteś ranny. Zaparzę ci gorącego wywaru z dzikiej róży, co ty na to?
Basior nie odpowiedział. Zdawało mi się, że już przestał interesować się tym, co dzieje się dookoła niego. Po prostu złożył łeb na łapach i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w pustą przestrzeń. Podniosłam się i nieśpiesznym krokiem udałam do ogniska, rozpalanego dziś rano. Chwyciłam gliniane naczynie, i wrzuciwszy do niego kilkanaście nasion, roztarłam je na czerwoną miazgę, dodałam wcześniej uzyskanego soku z borowin, po czym ustawiłam miskę na rozżarzonym drzewcu.
Gotowanie nie trwało długo, jednakże w czasie oczekiwania co najmniej trzy razy spoglądałam w stronę Silence'a. Wiedziałam, że jedyne czego naprawdę potrzebuje to spokój i zrozumienie. Kiedy delikatny zapach dotarł do moich nozdrzy, zdjęłam miskę, skierowałam się po flakon ze źródlaną wodą i dodałam kilka kropel. Zadowolona z efektu, skierowałam swoje kroki ku zmęczonemu wilkowi. Postawiłam napar tuż koło jego pyska i pozwoliłam mu spokojnie wypić. Kiedy Silence kończył już opróżniać miskę, bez pośpiechu ruszyłam w kierunku wzgórza ciekawa, kiedy reszta powróci z polowania; odział wyruszył dobrą godzinę temu, z przewodnictwem Below'a, asystą Hakima, sokolim okiem Vino i mocami Lokiego. Ayoko natomiast, zaszyła się gdzieś w górach z prośbą o spokój... zawsze ciekawiło mnie, cóż takiego przytrafiło się tej nieszczęsnej waderze; waderze w ciąży i matce młodego lisa. Zanim zdążyłam przejść rozmyślaniami do Pandory, usłyszałam za sobą kroki.
< Silence? Wybacz, mało weny >
środa, 24 czerwca 2015
Od Silence'a - Jak tu dotarłem?
- Woja ... najgorsza rzecz jaka może się przytrafić w życiu. To właśnie ona pozbawiła mnie domu, watahy i honoru. Ale może zacznę od początku. Na moim terytorium wataha której członkiem byłem od urodzenia była jedną z dominujących. Ogromne tereny, pełno zwierzyny i całkiem spora liczba członków czyniły z niej bardzo groźnego rywala dla mniejszych zgrupowań osiedlających się na terenach dookoła niej. Nasz alfa był dość młodym wilkiem, mimo to miał już partnerkę i dwójkę szczeniaków. Nie mogę obwiniać go za to co się stało... nikt nie był w stanie tego przewidzieć. Wszystkie watahy leżące na pograniczu z moją postanowiły się zjednoczyć. W efekcie zostaliśmy zamknięci w środku . Otoczeni wrogimi wilkami . Tamtego dnia byłem wraz z moją partnerką na patrolu. Byłem jednym z trzech dowódców, lecz to ja byłem odpowiedzialny za obronę watahy i poprawne rozlokowanie wojowników. Jess (moja partnerka) bardzo lubiła spacerować. Dlatego też tego dnia poszła razem ze mną. W pewnej chwili przybiegł do mnie jeden z tropiących. Był zdyszany i przerażony. Powiedział, że w lesie który jest na północ od jaskini alf znajduje się około pięciu oddziałów wrogich wojsk. Natychmiast wróciliśmy do " punktu obronnego ". Punktem tym była góra, to właśnie w niej mieszkała znaczna większość watahy. Alfy oraz wadery i szczeniaki ukryły się w największej jaskini a samce pochowały się w mniejszych jaskiniach. Wiedzieliśmy już, że wróg nie zaatakuje tylko z jednego miejsca. W chwili gdy rozpoczęła się walka siedziałem w jaskini najbardziej wysuniętej na prawo. W jednej sekundzie światło padające z wejścia zasłoniła postura wilka. Na pysku miał czerwone ślady a z jego pyska kapała krew. Bez zawahania rzuciłem się na niego i wraz z nim wypadłem z jaskini. Polecieliśmy kawałek po stromym zboczu i wylądowaliśmy na półce skalnej... szybko wgryzłem się w jego szyję i jednym płynnym ruchem wyrwałem spory kawał mięsa, powodując obfity krwotok. Zeskoczyłem na kolejnego przeciwnika. Po krótkiej szarpaninie udało mi się wyłamać mu łapę... i skręcić kark. Miałem już rzucać się na kolejnego gdy poczułem silny cios w tył łba. Upałem, świat zrobił się ciemniejszy... zemdlałem. Obudziłem się związany, klęcząc przed wrogim przywódcą. Po mojej lewej stronie leżały wilki z pociętymi gardłami, po prawej były wciąż żywe.
- A co zrobić z tobą... - zwrócił się do mnie biały wilk. W odpowiedzi splunąłem mu prosto w pysk. - Dobrze , może ten widok wywoła w tobie trochę pokory .
Po tych słowach przywlókł moją partnerkę. Miała załzawione oczy i obity cały pysk. Postawił ją na odległość oddechu od mojego łba, szybkim ruchem przeciął jej tętnicę a krew trysnęła na blisko metr... oblewając również mnie. W oczach zebrały się łzy i mimowolnie popłynęły po policzkach.
- Wyrzućcie go z terenów, tak samo jak całą resztę! - zwołał wilk .
Po tym gdy opuściliśmy nasz dom ruszyłem w stronę przeciwną niż moi towarzysze.
- Właśnie tak tutaj dotarłem, na imię mam Silence... a ty jesteś ? - biała wadera popatrzyła się na mnie po chwili usiadła. Ten widok na zawsze pozostanie mi w pamięci. Jest to jedna z nielicznych samic którym tak długo patrzyłem w oczy, i czułem jakbym w nich tonął .
-Universe, jestem Universe . Miło mi cię poznać .
< Universe, popiszemy ? >
- A co zrobić z tobą... - zwrócił się do mnie biały wilk. W odpowiedzi splunąłem mu prosto w pysk. - Dobrze , może ten widok wywoła w tobie trochę pokory .
Po tych słowach przywlókł moją partnerkę. Miała załzawione oczy i obity cały pysk. Postawił ją na odległość oddechu od mojego łba, szybkim ruchem przeciął jej tętnicę a krew trysnęła na blisko metr... oblewając również mnie. W oczach zebrały się łzy i mimowolnie popłynęły po policzkach.
- Wyrzućcie go z terenów, tak samo jak całą resztę! - zwołał wilk .
Po tym gdy opuściliśmy nasz dom ruszyłem w stronę przeciwną niż moi towarzysze.
- Właśnie tak tutaj dotarłem, na imię mam Silence... a ty jesteś ? - biała wadera popatrzyła się na mnie po chwili usiadła. Ten widok na zawsze pozostanie mi w pamięci. Jest to jedna z nielicznych samic którym tak długo patrzyłem w oczy, i czułem jakbym w nich tonął .
-Universe, jestem Universe . Miło mi cię poznać .
< Universe, popiszemy ? >
Silence - Terrorysta
art. by bauermaik Imię: Silence Wiek: 4 lata Płeć: Samiec Ranga: Omega Stanowisko: Terrorysta Głos: Zeus Cechy charakteru: Silence to wilk bardzo intrygujący, ale też przerażający. Nie ma normalnej psychiki... można powiedzieć, że jest na wykończeniu. Bardzo często waha się nad popadnięciem w depresję, a wyjściem z niej. Najczęściej jednak kończy się to dołem. Dziennie przez jego głowę przewija się około dwudziestu myśli samobójczych. Można powiedzieć, że jest idealnym aktorem. Potrafi być miły, uprzejmy, przyjaźnie nastawiony, zabawny. Ale to nie jest jego prawdziwa natura. "Normalnego" siebie ukrywa pod grubym płaszczem tajemnicy. Jeśli chodzi o muzykę ma bardzo dziwne gusta. Uwielbia rap i rock, to są dwa gatunki, które ubóstwia. Nie ma ulubionych artystów... albo po prostu wylecieli mu z pamięci. Skryty, cichy, samotny. Myślący głównie racjonalnie, ale zdarza mu się miewać głupie pomysły oderwane od realnego świata. Niestety, jest uzależniony od tytoniu, a raczej jego palenia. Stara się od tego odejść, ale za każdym razem gdy wpada w depresję popada jeszcze głębiej w nałóg. Można powiedzieć, że ma dwie natury. Dawnego siebie (spokojnego i opanowanego), którego wyniszczyła pewna dziewczyna. Jego kolejną naturą jest mściwy, zdesperowany i bezlitosny wilk. Ktoś może zapytać czy się tnie... Powiedzmy, że woli bardziej niespodziewane sposoby. Nagrzewa kawałek metalu i przypala sobie łapę. Po prostu cięcie się już daje mu za mało. Bardzo nieśmiały i zamknięty w sobie . Jeśli chodzi o miłość, to nawet jeżeli nie miałby innego wyjścia, to nie zrobi pierwszego kroku. Może cierpieć, żałować, być za to wyśmiewanym, ale nie pokaże swoich uczuć. Często chowający się z własnymi problemami i nie dający sobie pomóc. Mimo to bardzo dobrze potrafi rozwiązywać problemy innych. Doskonały słuchacz... pomimo, że nie zawsze doradzi, można mieć pewność, że zawsze wysłucha do końca. W rozmowie ucieka od kontaktu wzrokowego. Najczęściej wbija wzrok w ziemię i odpowiada bardzo cicho z nadzieją, że drugi osobnik nie usłyszy i odejdzie, zostawiając go w świętym spokoju. Gdy nie jest w nastroju na prawdę lepiej do niego nie podchodzić. Sam nie wie do czego jest zdolny, gdy wpada w złość. Może tylko wyzwać, ale równie dobrze może rzucić się na prowokatora z pięściami. Jest to typ perfekcjonisty. Wszystko musi mu wyjść za pierwszym razem... nie uznaje czegoś takiego jak "druga szansa" lub "drugie podejście" . Jego zasadą jest: Nie udało się od razu - nie uda się nigdy! Potrafi wyczytać aktualne odczucia wilka po gestach jakie wykonuje, np . Jeśli ciągle rusza łapami znaczy, że czuje się niekomfortowo i chce odejść. Jednymi z jego hobby jest słuchanie i pisanie creepypast. Kolejną rzeczą, która go charakteryzuje to ogromna wiedza o ludziach. Zna ich charaktery, zachowania, a nawet potrafi zrozumieć niektóre zdania . Silence należy do wilków pamiętliwych. Potrafi wytknąć jedną rzecz sprzed kilku lat. Mściwy i wredny \, nigdy nie daje za wygraną. Często jest obiektem drwin. Chociaż nic nie robi, w środku rozrywa go ból, rozpacz i wściekłość. Często w nocy nie wytrzymuje i... płacze. Kilka razy chciał się zabić, ale jest zbyt słaby aby to zrobić. Ciężko mu przyznać się do popełnionych błędów. Gdy po jakiejś wymianie zdań (sprzeczce na jakiś temat) wyjdzie, że nie miał on racji, potrafi "zwrócić honor", ale przychodzi mu to z trudem. Pała ogromną niechęcią do wader pomimo, że tego nie okazuje (wszystko przez pierwszą partnerkę). Stara się unikać płci przeciwnej i nie pakować się w związki. Uważa, że nigdy nie powstanie związek, w którym obie strony będą pewne swoich uczuć w stu procentach. Zdarza mu się zastosować zasadę "Po trupach do celu", ale robi to bardzo rzadko. Chcesz go poznać głębiej? Znajdź go na terenach watahy, ale módl się, żeby był w nastroju do rozmowy. Cechy fizyczne: Wilk silny fizycznie, ale bezsilny psychicznie. Potrafi walczyć... i to bardzo dobrze. W czasach, gdy był w formie, potrafił sam zabić trzech przeciwników, a teraz ledwo daje sobie radę z jednym. Umie pływać, jest zwinny, skoczy i szybki. Te cechy nieraz uratowały mu życie. Sporo by dał, żeby umieć latać, albo wspinać się na drzewa. Są to umiejętności, których nigdy się nie nauczy. Aparycja: Posiada sierść w kolorze czarnym . Jest ona średniej długości i nie jest połyskująca . Końcówka średniej długości ogona oraz podgardle są białe . Jego oczy są głębokie i niebieskie . Dookoła nich również znajdują się białe " paski " . jak u większości wilków posiada szereg białych , ostrych zębów . ★ Żywioł: Cień , Elektryczność . Moce: Telepatia , zamiana w cień , niewidzialność w nocy , elektryzowanie sierści , możliwość strzelenia piorunem w wybrane miejsce , umiejętność wywoływania koszmarów i ich ucieleśniania . Rodzina: Zdechli Partner: Aktualnie nie szuka Potomstwo: Brak Przyjaciele: Teraz brak ★ Lubi: Opady śniegu, samotność, dyskrecję. Nie lubi: Nadmiernego entuzjazmu, bardzo upierdliwych wilków, koszmarów Towarzysz: Brak Inwentarz: Brak Jaskinia: Nr. 4 Historia: Ludzie którzy osiedlili się niedaleko mojej starej watahy rozbili ją zmuszając mnie do ucieczki . Po roku tułaczki znalazłem ową watahę i dołączyłem do niej . Inne zdjęcia: Inne ★ Inne Kontakt: Howrse - BadRoad |
wtorek, 23 czerwca 2015
Hakim - Łowca
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiSIq26u6NKIylCtsyCkeBI-0NkZCK4dA2tk8PlWcLeEc7JA4OdmYnyiP5VsiOUyt9Qpp-IUA6ybthPHalfBa8ilDTYBBfbN6M-zyX6Oh4ig6X7RviV4HKA1sGebEwA1VA2adiUGKccnAE/s400/hakim_by_naviira-d5zr549+%25281%2529.png)
Wiek: 7 lat
Płeć: samiec
Ranga: Omega
Stanowisko: Łowca
Głos: Głos Darkstripe'a (czarnego kota)
Głos: Głos Darkstripe'a (czarnego kota)
Cechy fizyczne: Hakim dobrze radzi sobie w walce - jest silny i szybko reaguje na ruchy przeciwnika. Masywne ciało nieco go spowalnia, ale refleksem nadrabia wszelkie niedociągnięcia w szybkości poruszania się. Poza tym ma bardzo dobrze wykształcony zmysł wzroku. Hakim ma również swego rodzaju zbroję - jego skóra jest wyjątkowo twarda i ciężko ją przebić.
Aparycja: Red Line dorównuje wzrostem swojej siostrze. Jest bardziej masywny od niej i ma nieco dłuższą sierść. Jego imię wzięło się od czerwonych niczym ogień oczu.
Żywioł: nie odkryty
Moce: -
Rodzina: siostra Vino | matka ? | ojciec ?
Partner: -
Potomstwo: -
Lubi: Sprzeczać się z innymi; dominować i rządzić; ganiać ptactwo; lubi również zapach deszczu
Nie lubi: Swojej siostry; dzieci ani starców; zapachu kwiatów; odpowiedzialności za coś; słabeuszy; zasad
Towarzysz: -
Inwentarz: -
Jaskinia:
Historia: Hakim ma dosyć mroczną przeszłość. Urodził się trzy lata przed swoją siostrą. Od zawsze chciał być Alfą, ale nigdy nie było mu to dane. Dlatego w wieku 4 lat postanowił zacząć działać na swoją korzyść - gdy Vino osiągnęła rok i rozpoczęła naukę polowania oraz walki, młody wilk postanowił to wykorzystać. Zaprzyjaźnił się ze swoją siostrą na tyle, by ta zrobiła wszystko, co jej kazał. Pracując razem, Hakim zdołał zabić poprzedniego Alfę oraz Betę, mówiąc reszcie watahy, że to Beta chciał pozbyć się Alfy, by szybciej zająć jego miejsce i zacząć rządzić, ale Hakim powstrzymał podstępnego Zastępcę. Wytłumaczył również, że nie zdążył niestety uratować Alfy, który odniósł poważne obrażenia zanim Hakim dotarł na miejsce. Za swoją bohaterską postawę Hakim został mianowany Alfą, przyjmując nowe imię Red Line. Okazało się jednak, że młody wilczur nie potrafił rządzić i przez rok wprowadził niemały chaos w watasze. Wściekły Hakim próbował ponownie wykorzystać Vino, by ta pomogła mu władać stadem; wilczyca jednak odmówiła, wyjawiając, że jest w ciąży. Rozwścieczony Hakim zabił partnera swojej siostry i szantażując ją zabiciem jej dzieci w przyszłości, zmusił do współpracy. Nie chcąc ryzykować zdrowia swoich szczeniąt, Vino się zgodziła i przez kilka miesięcy pomagała Red Line'owi w rządzeniu watahą. Tajemnica wilka wyszła jednak na jaw, gdy medyczka watahy w snach dowiedziała się prawdy. Rozkazano Hakimowi wyrzec się imienia lidera. Red Line tego nie zrobił, dlatego został wygnany. Vino, nie mogąc wytrzymać stresu, straciła swoje dzieci. Postanowiła więc odejść razem ze swoim bratem, jako że był on jej jedyną żyjącą już rodziną. Chcąc się chronić przed przeszłością, przyjęła nowe imię - Frost Flower. W niedługim czasie dotarli do nowej watahy - Srebrzystych Gwiazd - a Vino udało się zdobyć pozycję Gammy. Zły na siostrę Hakim stał się zarozumiałym i opryskliwym dupkiem, skrywającym drzemiące w sobie dobro. Ale czy na pewno to koniec historii?
Kontakt: niemamhajsu.ojej@gmail.com | universum
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Universe - Szamanka
![]() |
art. by Kagay |
Imię: Universe
Wiek: 6 lat
Płeć: samica
Ranga: Omega
Stanowisko: Szamanka
Głos: Rihanna
★
Cechy charakteru: Universe to istota o dobrym sercu, bardzo łagodna i niesamowicie małomówna. Tak, należy do osób wyjątkowo skrytych i pozornie niegroźnych, jednak jej aura - wyczuwalna dla każdego wilka, oraz emanująca wokół niej pozytywna energia, świadczą o czymś zupełnie innym. Wadera przez całe dekady czas spędzała w towarzystwie niemych istot Kosmosu, bez jakichkolwiek rozrywek czy kontaktu ze światem zewnętrznym. Szczodra i hojna, nie odmawiająca nikomu pomocy, zdolna do poświęceń a także bardzo inteligentna i znająca umiar. Nigdy nie odzywa się nie powołana i stara się mówić jak najmniej. Zawsze postępuje zgodnie z własnym sumieniem i inicjatywą, nie dając nikomu decydować za nią, jednak jeśli potrzebuje rady czy pomocy zgłasza się do zaufanej osoby. Nie należy do osób wylewnych i łatwo zaprzyjaźniających się z innymi - musi zaufać komuś do reszty, aby ukazać resztę swojego charakteru. Jest bardzo waleczna i honorowa, choć chętnie rozważa argumenty innych wilków, jeśli jest pewna swego będzie walczyć o swoje zdanie i nikomu nie pozwoli sobą manipulować. Jest bystra i rozważna, wszelkie czynności wykonuje z poświęceniem i dokładnością. Bardzo dobrze zna granicę i nawet kłócąc się, potrafi w ostateczności przywołać się do porządku i zakończyć spór. Jej twarz nigdy nie wyraża emocji, zwykle ukazuje się w obojętności lub ozdabiając pysk łagodnym uśmiechem. Nie jest fałszywa, jeśli tylko przywiąże się do jakiejś osoby, nie opuści jej i wiernie strzec będzie skarbu jakim powiązał ich los - przyjaźni. Myśli bardzo strategicznie, jest odważna, choć nie myli odwagi z czystą głupotą, wie, kiedy trzeba się wycofać. Stara się pomagać wszystkim, pokładając nadzieje w Watasze, którą traktuje jak rodzinę.
Cechy fizyczne: Dla Universe najważniejsza jest siła jej niezwykłego umysłu, nie fizyczna. Można powiedzieć, że jest bardzo zręczna i szybka, potrafi pływać i wspinać się po drzewach a także posiada bardzo pojemne płuca i dobrze nurkuje. Ma fenomenalny węch, ale jeśli chodzi o siłę, to już inna sprawa.
Aparycja: Universe to wadera średniego wzrostu, o silnej budowie ciała, poruszająca się z gracją i delikatnością, bardzo szczupła i pełna naturalnego damskiego uroku. Jej bieluteńkie futro w świetle księżyca prześwituje wszystkimi odcieniami - od różanego aż po głęboki turkus. Na dodatek w jej oczach odbija się kosmos...
★
Żywioł: Światło, Magia, Elektryczność
Moce: wyzwalanie energii z każdej istoty, ponownie nad żywą materią (zdolność tworzenia stworzeń o niezwykłej sile umysłu), wywoływanie zaburzeń w Czasie i Przestrzeni (co pozwala jej np. zmieniać kolorystykę i fakturę przedmiotów, a także zmieniać siebie w dowolny wytwór wyobraźni), odwiedzanie w snach (a także manipulacja nimi; wadera jest w stanie uczynić największy koszmar pięknym snem i na odwrót), tworzenie iluzji (np. zamknięcia osoby w klatce, której w rzeczywistości nie ma), odczytywanie i panowanie nad emocjami (wadera wyczuwa wewnętrzny stan osoby, z którą nawiąże kontakt wzrokowy, dodatkowo jest w stanie ów istotę uspokoić, zirytować, wywołać u niej niepokój bez żadnych słów ani czynników zewnętrznych), zdolność podróżowania między wymiarami, telekineza, pobieranie (wysysanie) energii życiowej ze wszystkiego co ją posiada, "obdarowywanie" stworzeń "ledwo żywych" Energią Świetlną, kształtowanie kul Świetlnych różnego rodzaju, przemienianie stworzeń mroku w stworzenia światła, eliminowanie zaraz za pomocą łez (łzy samicy zawierają niezwykłą kosmiczną energię o krystalicznej czystości i sile, która jest w stanie zapobiegać zarazom i chorobom, a także, leczy rany), przemiana w niematerialną Wilczycę Światła (jej siła w tej postaci wzrasta wielokrotnie, Universe uzyskuje niesamowitą jasność i siłę umysłu, dzięki której jest w stanie zwalczyć swymi *wówczas silniejszymi* mocami nawet potężną istotę mroku, a fakt iż jest wówczas NIEMATERIALNA sprawia, że nie można w żaden sposób zranić ją fizycznie, jednak jest to moc bardzo wyczerpująca i krótkotrwała)
Rodzina: Niestety, dawno o nich zapomniała, choć ma nadzieję iż jeszcze żyją.
Partner: Wątpi, aby spodobała się komukolwiek.
Potomstwo: -
Przyjaciele: Ayoko
★
Lubi: Noc, gwieździste niebo, pływanie, spadające gwiazdy, swoich przyjaciół, tajemnicze wilki
Nie lubi: Ognia, upalnych i zbyt słonecznych dni, wredoty i uszczypliwości, bycia zniewolonym, przesadnego optymizmu
Towarzysz: -
Inwentarz: -
Jaskinia: nr 5
Historia: Niewiele pamiętam ze swojego dawnego życia, najtrwalej w pamięci zachowały się miliony lat spędzone w innej galaktyce, kiedy biesiadowałam wśród największych Bogów i duchów zmarłych wilków z całego świata, i choć tam, czas płynął wolniej a wszyscy zamieszkujący tamtą galaktykę stanowili Zbiór Wielkich, a ja, przez długi czas zasiadałam w ich gronie pilnując dobra w wielu innych wymiarach, kiedy jednak strącono mnie z pozycji Strażnika, powróciłam na Ziemię w poszukiwaniu nowego domu...
Inne zdjęcia: -
Kontakt: Radża
Loki - Przywódca Szpiegów
art. by MapleSpyder |
Wiek: 7 lat (normalnie dużo więcej)
Płeć: samiec
Ranga: Omega
Stanowisko: Przywódca Szpiegów
Głos: Limp Bizkit
★
Cechy charakteru: Loki to istota niezwykle złożona i tajemnicza. Trudno go przejrzeć, jest sprytny, zagadkowy i skrupulatny. Znakomicie opanował sztukę iluzji, jest doskonałym Kłamcą i aktorem. Każdego potrafi zmylić, oszukać czy przekonać do swoich racji. Jest pewny siebie i zawsze skory do bójki. W zwykłej walce, dużo łatwiej go pokonać, jednak gdy nie idzie mu w walce fair-play, po prostu bawi się w swoje sztuczki i oszustwa, które są w stanie zniszczyć nawet najlepszego wojaka. Jest przebiegły i podstępny, w sztuce szpiegostwa - prawdziwy mistrz. Swoją osobą budzi respekt i podziw. Lepiej z nim nie zadzierać - bywa bardzo wredny i potrafi nieźle dopiec w wojnie słownej. Uparty i zuchwały, ale ma też swoje dobre strony; jest zabawny i sympatyczny. 'Sympatyczny' to może za dużo powiedziane - w miarę spokojny i tolerancyjny. Uważa się za boga, którym w rzeczywistości jest przez co zdarza mu się nadawać nieco arogancki ton. Ma wielki talent przywódczy, odznacza się cierpliwością, potrafi spędzić lata na snuciu planów, nigdy mu się nie śpieszy, w tym co robi jest perfekcyjny. Nie popełnia błędów. Nie zdradza się, nie potrzebuje wspólników. Jest samowystarczalny ale potrafi pracować w grupie. Dba o swoje dobro, a także o dobro tych, których naprawdę szanuje, choć mało takich jest. Robi to co chce, nie interesuje go opinia innych, nienawidzi gdy się go poucza. Jest też doświadczonym wojownikiem i potężnym władcą lodu - dlatego też, lepiej mieć go za przyjaciela niż wroga.
Cechy fizyczne: Dla Lokiego, kluczowym punktem jest jego siła umysłu, nie fizyczna, lecz można śmiało zauważyć, iż jest to wilk zręczny i szybki, co umożliwiają mu jego długie stopy
zaopatrzone w cztery, ostre pazury pozwalające mu na utrzymanie równowagi na ostrych zakrętach. Jako, iż nie marnował czasu na waleczne treningi za młodu, nie jest on zbyt silny, jednakże do słabiaków też nie można go zaliczyć. Wyćwiczone mięśnie łap sprawiają wrażenie groźnych, jednak Loki nie używa ich zbyt często.
Aparycja: Loki to wilk wysoki na 87cm, jak na pełnokrwistego basiora przystało. Posiada on zmienną szatę; codzienną, na którą składa się białe podbrzusze i skarpety na łapach, limonowe 'obwódki' oraz czarny grzbiet. Przybranie szaty bojowej natomiast, sprawia, iż futro wilka przybiera onyksowo czarny kolor, na łapach pojawiają się złote klamry, mające przypominać złoto zdobne mankiety, na jego grzbiecie pojawiają się liczne złote wycięcia, które zataczają także haki pod jego oczami. Jego stopy, kufa i koniec ogona przybierają szmaragdowy odcień, podobnie jak oczy. Pojawia się także złota, podłużna linia na piersi i uszach, które znikają pod założonym hełmem bądź przypiętą peleryną.
★
Żywioł: Lód, Iluzja, Magia
Moce:
- Telepatia
- Przemiana w lodowego olbrzyma
- Zamrażanie dotykiem, a także pełna kontrola nad lodem, co umożliwia mu tworzenie przedmiotów z lodu, używanie go jako broni a także panowanie nad jego stanem skupienia.
- Tworzenie posłusznych sobie stworzeń z lodu
- Przeobrażanie się w dowolną istotę
- Znajomość wielu zaklęć
- Wywoływanie złudzeń optycznych
- Hipnoza
- Kontrola nad umysłem
- Zdolność dematerlizacji
- Nakładanie/zdejmowanie uroków z istot
- Teleportacja
- Przyśpieszona regeneracja
- Przejmowanie władzy nad snami
- Ciskanie ładunkami energii lodu
- Telepatia
- Przemiana w lodowego olbrzyma
- Zamrażanie dotykiem, a także pełna kontrola nad lodem, co umożliwia mu tworzenie przedmiotów z lodu, używanie go jako broni a także panowanie nad jego stanem skupienia.
- Tworzenie posłusznych sobie stworzeń z lodu
- Przeobrażanie się w dowolną istotę
- Znajomość wielu zaklęć
- Wywoływanie złudzeń optycznych
- Hipnoza
- Kontrola nad umysłem
- Zdolność dematerlizacji
- Nakładanie/zdejmowanie uroków z istot
- Teleportacja
- Przyśpieszona regeneracja
- Przejmowanie władzy nad snami
- Ciskanie ładunkami energii lodu
Rodzina: Przybrany brat Thor [Bóg Piorunów], przybrany ojciec Odyn [Najwyższy Bóg Wiary Skandynawskiej], przybrana matka Frigga [nie żyje, Pani Magii], biologiczny ojciec Laufey [Władca lodowych olbrzymów]
Partner: Na razie się nie zastanawiał.
Potomstwo: -
Przyjaciele: Chwilowo brak
★
Lubi: Szacunek, tolerancje, gdy mu się ufa, traktowanie na równi, oddanie, zrozumienie, wykwintne dania, gdy jest doceniany, swoje sługi, posiadanie kontroli nad sytuacją, towarzystwo osób, które go rozumieją.
Nie lubi: swego brata, gdy ktoś go poucza, pochopnych wniosków, buntowników, bycia na przegranej pozycji, niecierpliwości, popędzania, głębokiej wody, gdy jest nazywany potworem.
Towarzysz: -
Inwentarz: -
Jaskinia: nr 6
Historia: Pozbawiony władzy przez swego nowego sojusznika Ceurona, Loki zostaje zepchnięty z Asgardzkiego tronu, który udało mu się objąć a także ograbiony z części mocy i spędzony na Ziemię. Pech chciał, że trafił pod nogi swego brata, który nie ma jeszcze pojęcia o obecnym stanie Asgardu, przez co bracia znów się pokłócili, a Thor - nie dawszy Lokiemu się usprawiedliwić, wezwał Haimdala aby ten otworzył Bifrost - Thor chciał zrobić porządek w Asgardzie, jednak władza Ceurona nad Tęczowym Mostem zmyliła Thora i otworzyła nie ten portal. Los chciał jednak, aby to Loki, pod wpływem impulsu rzucił się do portalu; wilk nie wiedział wówczas, że nie trafi przed oblicze dawnego sojusznika, którego zapragnął zniszczyć, a uderzy w sam środek Watahy Srebrzystych Gwiazd.
Inne zdjęcia: Jako koń. Jako szczenię. Skrótowy opis. Kiedy spadał na ziemię. Jako szczenię w ulubionym szalu. Ten szal towarzyszy mu od dzieciństwa. W towarzystwie dawnego sojusznika. Pełna szata bojowa (chibii). 'Kneel'. Wraz z bratem (szaty bojowe). Podczas wojny. Szata bojowa (niepełna). 'Butterfly?' (szata bojowa). 'Pewnego dnia wszyscy uklękniecie!' (szata bojowa). Time of war (szata bojowa). Wraz z matką (szata bojowa). Droga do domu (szata bojowa). 'Odmieniec' (szata bojowa). Jako kot.Jako lodowy olbrzym.
Kontakt: †Undead†
Kontakt: †Undead†
czwartek, 18 czerwca 2015
Below - Alfa Watahy
art. by Kagay |
Imię: Below
Wiek: 126 lat [nieśmiertelny]
Płeć: samiec
Ranga: Alfa
Stanowisko: Samiec Alfa
Głos: Avicii
★
Cechy charakteru: Below posiada niezwykły autorytet, jest osobistością budzącą podziw i szacunek. Należy do osób o wyjątkowym talencie przywódczym, jest odpowiedzialnym przywódcą, którego doświadczenie życiowe pozwoliło mu na rozpoznawanie się w charakterach znacznej większości wilków. Trudno go oszukać, cechuje się niezwykłą przejrzystością umysłu, zdolnością do strategicznego myślenia oraz łatwym obejściu. Nigdy nie porzuca marzeń, twardo stąpa po ziemi i z dumą kroczy do celu, nie pozwalając aby ktokolwiek narzucał mu swoją wolę. Na wszystkie wilki patrzy z szacunkiem, nie z wyższością. Jest sympatyczny i miły, choć to tylko powierzchowna maska; Below nie przepada za tłumami, roześmianymi wilkami i osobami, które mają się lepsze za innych, w głębi duszy to wilk bardzo rygorystyczny, zamartwiający się nadchodzącymi dniami, często bardzo oschły i nieprzyjemny; takiego typa lepiej nie denerwować, albowiem jego gniew może doprowadzić do bardzo nieprzyjemnych skutków - stany lękowe oraz furie u tego wilka są rzeczą niezwykle niebezpieczną, a ten, aby nie doprowadzić do przemiany musi stosować bardzo twarde zasady dotyczące swego istnienia. Czy ktoś odgadnie tajemnicę, jaką skrywa ów wilk?
Cechy fizyczne: Below należy do wilków o silnej i krępej budowie ciała, posiada długie i sprawne nogi, a także doskonale rozwinięte mięśnie przednich łap. Jest wytrzymały i bardzo silny, choć nie nadrabia tego prędkością. Doskonale pływa jak i nurkuje, jednakże nie zdobył umiejętności lotu czy wspinaczki
Aparycja: Rozpoczynająca się na karku, buja grzywa Belowa opada także na jego prawe oko, nadając mu tajemniczego wyglądu. Jego grzbiet oraz umięśnione łapy zdobią czarne pręgi tworzące trójkąty, ogon natomiast 'rozdwaja' się u nasady i zaokrągla stykając krańcami z pośladkami. Posiada jasno turkusowe źrenice.
★
Żywioł: Woda, Czas, Umysł
Moce: Oddychanie pod wodą, telepatia, narzucanie klątw, podróżowanie w czasie, odwiedzanie umysłów innych wilków, niewidzialność, synteza, teleportacja, telekineza, zwalnianie czasu, panowanie nad wodą, wyciąganie wody z wszystkiego co ją posiada, przyśpieszanie starzenia, przemiana w demona (nie panuje na tą mocą, jest ona bardzo groźna).
Rodzina: Od dawna nie żyją
Partner: Nienawidzi wader, którym zależy na nim przez stanowisko.
Potomstwo: -
Przyjaciele: Ayoko, Layla, Shadow
★
Lubi: przebywać w wodzie, ciepło, inteligentne wilki, plaże, góry, podróżowanie w czasie, ciszę, delikatność i elokwencję
Nie lubi: wrednych wilków, przemądrzalców, lodu, pustyń, wścibskich wader, gdy traci nad sobą kontrolę
Towarzysz: Rovo - smok morski
Inwentarz: Zbroja wodna, Eliksir Przemiany, Talizman Opiekuna.
Jaskinia: nr 1
Historia: Below niewiele pamięta ze swego dawnego życia, przez wiele lat tkwił zakuty lodem, a jego pamięć została przeczyszczona. W dniu, w którym się zbudził, a lody stopniały, zdał sobie sprawę, że znajduje się na terenie dawnej Watahy, na której ziemi stoczono wojnę. Po długiej wędrówce pomiędzy światami, zdecydował osiąść tu i założyć nową Watahę Srebrzystej Gwiazdy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)