poniedziałek, 29 czerwca 2015

Od Hakima CD. Lokiego

Loki warknął cicho i wbił we mnie swój morderczy wzrok. Byłem prawie pewien, że zaraz rzuci się do mojego gardła i spróbuje mnie zabić, na szczęście jednak pomyliłem się, a wilczur po prostu prychnął ze złośliwym uśmieszkiem na pysku i przeszedł obok mnie, smerając mnie ogonem po pysku. Kichnąłem prawie natychmiast i w tym samym czasie odskoczyłem do tyłu z miną, jak gdybym usłyszał coś bardzo dziwnego.
- Nie rób tak, bo pomyślę, że mnie podrywasz - udałem śmiertelnie poważnego, ale mój własny tekst tak mnie rozwalił, że po chwili po prostu wybuchnąłem głośnym, maniakalnym śmiechem.
- Zamknij się, Hakim! - Loki zrobił krok w moją stronę, warcząc przez mocno zaciśnięte zęby. Ja natomiast nie przestawałem się śmiać. Brzuch mnie zaczął boleć, a w płucach powoli brakowało powietrza. - Nie żartuję sobie, kretynie! Zamknij się albo rozszarpię ci gardło!
- Spróbuj - wykrzyczałem przez śmiech. Odrzuciłem bażanta i zająca na bok. Przybrałem pozycję bojową, pochylając przednią część ciała.
- Mnie dwa razy nie musisz powtarzać - bez dalszych rozmów rzucił się na mnie. Turlaliśmy się w dół górskiej ścieżki, drapiąc się i gryząc. Oberwałem w ucho, ale w zamian podrapałem Lokiego po pysku i to całkiem mocno. Zatrzymaliśmy się dopiero przed moją jaskinią, z której spoglądały zdumione pysku towarzyszy naszych. Ale my nie przestawaliśmy się gryźć - lataliśmy za sobą jak jakieś wściekłe, chore umysłowo dzieci. Ayoko starała się nas rozdzielić, wbiegając pomiędzy nasze jadaczki - niewiele to dało. A raczej NIC.
- Dosyć! - rozbrzmiał nagle potężny głos. Zatrzymałem się i spojrzałem w górę, skąd się sturlałem razem z Lokim. Na szczycie ścieżki stał Below z dumnie wyprostowaną piersią. Obok niego po chwili podeszła moja siostra i we dwójkę ruszyli w dół do nas. - Szajba wam odbiła? - warknął Alfa, gdy już stanął przy nas.
- Hakim, czemu ty się nigdy nie dogadujesz z innymi? - westchnęła moja siostra, stając obok mnie. Odtrąciłem ją ogonem.
- Nieważne. Znajdźcie sobie zająca, jest gdzieś na górze - rzuciłem do Below'a i odwróciłem się w stronę swojej jaskini.
- Haki... - Vino próbowała mnie zatrzymać, ale to ją ktoś powstrzymał. Nie wiem kto, nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Miałem dosyć tej całej zgrai, wolałem chwilę posiedzieć sam i przemyśleć, czy na niskiej pozycji jestem szczęśliwy. Odpowiedź była oczywista, ale czasem dobrze jest się pozastanawiać, byleby nie zacząć rozmyślać o jeszcze gorszych i bardziej depresyjnych sprawach...

<ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz