Moi mili!
Najserdeczniej przepraszamy za całotygodniową nieobecność, o której nie raczyliśmy Was powiadomić. Na swoją obronę powiem jedno - jako rozbitek nie znalazłem zasięgu... ani telefonu.
Całą naszą ferajną (w tym druga administratorka - Radża) wybraliśmy się na rejs statkiem po Pacyfiku, gdzie mieliśmy oglądać migracje... uwaga.... rekinów. Tak, ja też nie wiedziałem, że te pełne majestatu, śmiertelnie groźne zwierzęta migrują, ale w dniu, w którym się o tym dowiedzieliśmy natychmiast wykupiliśmy bilety.
W nocy - jak często się zdarza - doszło do sztormu, ale czy Below, Radża i kilka innych osób grzecznie siedziała w koi? A skąd!
Tak więc, wyszliśmy na pokład, ślizgając się po obwodzonej podłodze, ciesząc nocą i silnym wiatrem nie zdążyliśmy zareagować, kiedy wielka łajba przechyliła się w bok, zrzucając nas na barierki.
Chciałbym powiedzieć, że byłem w pełni opanowany, całkiem suchy i gotów do ratowania przyjaciół, ale prawda jest taka, że bałem się jak dziecko. Barierki nie wytrzymały ciężaru ośmiu osób, napierających na nie z całej siły.
Taa, dobrze myślicie, spadliśmy w dół, wprost w paszczę rozwścieczonego oceanu.
Jeśli ktoś czytał o morzu (lub o Percy'm Jacksonie) wie, że upadek z wysokiego piętra przy takiej prędkości do wody nie różni się od skoku na beton.
Jak to się stało, że nie jestem naleśnikiem? Nie mam bladego pojęcia i wcale nie chcę zdobywać wiedzy na tenże temat.
O walce z żywiołem, migoczących kształtach pod nami (to były rekiny, tak na marginesie) i całym naszym pobycie na jednej wielkiej, opuszczonej wyspie można by napisać książkę, więc urwę temat na tym, że szukali nas siedem dni i w siódmym znaleźli i przewieźli z powrotem do Los Angeles gdzie obecnie przebywamy.
Właśnie - jako, że tutejsza strefa czasowa różni się od Waszej o całe osiem godzin, online znajdziecie nas o naprawdę dziwnych (tylko dla Was) porach.
Teraz, już susi i wykąpani jesteśmy gotowi dalej prowadzić blog. Problem w tym, że dostaliśmy w tym tygodniu tylko jednego wilka i jedno opowiadanie... dlatego prosimy graczy:
mrocznapantera2000
Smoczyca2012
You Can't
oraz
Kaloszówka
o opowiadania od Waszych postaci.
Za cierpliwość i uwagę, dziękuje
Below.
Pozazdrościć atrakcji ;)
OdpowiedzUsuńKerra
Heh, takie atrakcje z nutą strachu ^_^
UsuńNo znacznie ciekawsze niż dwa miesiące w domu. Chociaż ja bym pewnie zeszła na zawał jeśli chodzi o te rekiny xd
OdpowiedzUsuńNa Kubie było podobnie ;_;
OdpowiedzUsuńPływam sobie, nurkuję a tu nagle nie ma gruntu. Czarno, nic nie widać. Panika, a dookoła mnie ogromne ryby. Myślałam że mi pikawa wyskoczy hahahah
Szkoda, że tego nie widziałam...xd Musiało to śmiesznie wyglądać nie ma co xd
UsuńPewnie śmiesznie wyglądało, ale mnie do śmiechu wcale nie było xdd
UsuńJa tam umaaaarłam prawie ._____.
Ale żyjesz to się liczy xd
UsuńZnając życie ja bym się śmiała, a potem inni by się z mojego śmiechu śmiali... jak ja się kiedyś w klasie śmiałam z dziewczynami to one też się śmiały, ale nie wiedziałam z jakiego powodu. Po 10 minutach powiedziały, że śmiały się z mojego śmiechu xd